poniedziałek, 6 czerwca 2011

Jak to się zaczęło...

Mniej więcej dwa lata temu w naszym domu pojawiły się w odstępie 6 miesięcy 2 suczki w typie husky. Pierwsze próby wspólnego biegania podjęłam jakiś rok temu gdy obie miały około roku, było trochę wspólnej jazdy rowerem, zakupiliśmy pierwsze szelki i linki z amortyzatorami. Pierwsze próby były dosyć ciężkie... Okazało się że nie wystarczy po prostu podpiąć psa i wsiąść na rower lub zacząć biec, wszystko było ciekawsze: zapaszki przy drodze, inne psy...  Generalnie próby treningów były ponawiane co jakiś czas ale niezbyt regularnie, jeśli chodzi o bieganie to jeszcze jakiś czas temu nie przyszłoby mi do głowy że człowiek może się dobrowolnie tak męczyć :) tak więc moja kondycja pozastawiała wiele do życzenia.
Nadeszła kolejna wiosna a wraz z nią wiosenne postanowienia: biorę się za siebie i zaczynam biegać! Tak się akurat złożyło że starsza suczka miała uraz łapki i zakaz biegania na jakiś czas więc wyszłam na pierwszy trening z młodszą sunią Pajką i... coś zaskoczyło. Okazało się że z jednym psem jest o wiele łatwiej i moze być naprawdę fajnie. Za pierwszym razem jeszcze próbowała obsikiwać co minutę teren (ma taki nawyk znaczenia terenu jak pies), ale już za drugim załapała chyba że jak biegniemy to nie sikamy :)

Z psem udało się złapać porozumienie ale pozostała jeszcze kwestia mojej marnej kondycji. Trzydziestka na karku to już nie przelewki :) Znalazł się na szczęście sposób i na to: tak zwany trening dla początkującego biegacza podzielony na 10 tygodni marszobiegów w celu wzmocnienia mięśni i kondycji na tyle żeby móc biegać bez przerw przez 30 minut i więcej.
W tej chwili jesteśmy po 2 tygodniach regularnych treningów (4 razy w tygodniu), zaczęłyśmy od 2 tygodnia bo pierwszy wydał mi się za prosty :) Oczywiście każdy kto biega musi mieć jakiś cel, ja mam skromny na początek: po pierwsze wytrwać!!! a jak się uda to pojechać na jesieni na jakieś zawody w canicrosie.
Ten blog ma mi pomóc w samodyscyplinie i byś zapiskiem postępów moich i Pajki (a może też Korby jak wyleczy łapkę do końca i będzie chciała biegać; Pajka zawsze wykazywała większy zapał do treningów, no ale zobaczymy). Może uda się na te zawody pojechać :)

Następnym razem może uda się jakąś fotkę psich bohaterek wstawić, jak nauczę się zmniejszać zdjęcia. 

Na początek to chyba tyle by było uff...

4 komentarze:

  1. "jeszcze jakiś czas temu nie przyszłoby mi do głowy że człowiek może się dobrowolnie tak męczyć" - z ust mi to wyjęłaś :)

    Przeczytałam całego Twojego bloga, triumfalnie dobijając do tej pierwszej notki i nabrałam ochoty na sportowanie się z Bonzem. Muszę poczytać o tym treningu dla żółtodziobów, bo biorąc pod uwagę moje okazjonalne palenie to łatwo może nie być.
    Ale czas na pas i linkę i ruszamy :)

    Od początku przyuczałaś dziewczyny do ciągnięcia czy początkowo pozwalałaś biec koło siebie? Często zdarzało się że Pajka przestawała ciągnąć i sobie truchtała?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęcam do biegania i będę śledzić postępy :) Generalnie jak biegam z nimi po dolince (mieszkam przy dolince służewieckiej) to im się ciężko skoncentrować bo psy, zapachy itp. więc ja sobie biegnę swoim tempem a one luzem, ale jak zabieram je do lasu to jest szał, ciągną jak szalone, ostatnio przestałam za nimi nadążać i często zabierałam rower :) No i lepiej biegać tam gdzie nie ma psów bo mi sporo czasu zajęło oduczyć je zatrzymywania się przy każdym szorściaku :)Acha i staraj się od początku biec za psem bo jak się nauczy biec obok to nie będzie ciągnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, dobrze że mówisz bo właśnie przy naszym okazjonalnym truchtaniu przyuczałam go do biegania koło mnie bo bałam się że jak mnie pociągnie to położę twarz na ziemi. Jakoś to odkręcę :)

      No właśnie jak przejrzałam całego bloga to mnie oświeciło że nawet Was kojarzę z jednego spaceru z Flicką :) Ależ ten świat mały!

      Dzięki za rady, będę jeszcze wracać i przeglądać sobie na nowo Wasze wyczyny :)

      Usuń
  3. O, to może się jeszcze nad dolinką spotkamy :) A kiedyś warto się wybrać do lasu kabackiego na wspólne bieganie :)

    OdpowiedzUsuń