poniedziałek, 6 czerwca 2011

Burza i pierwsze rekordy

Ponieważ wczoraj było baaaaardzo gorąco i psiaki wróciły ze spaceru dosyć zziajane, postanowiłam darować im wieczorne bieganie i wyjść sama. Ponieważ było już ciemno i bałam się bez psów zapuszczać zbyt daleko, wyznaczyłam sobie do biegania pętlę wokół trzech mostków. Na swoim minutniku ustawiłam dwie serie po 7 min. biegu + 3 min. marszu i ostatnią serię wydłużyłam na 9 min. biegu. Całe popołudnie zanosiło się na burzę ale jakoś nie nadchodziła. Pierwsze dwie serie przebiegłam sobie średnim truchtem ale jak zaczynałam biec trzecią nagle zaczęły walić pioruny dookoła mnie (no może nie dosłownie dookoła ale dosyć blisko :) trochę się ostatnio nasłuchałam historii o tym jak pioruny trafiały w ludzi i oczywiście od razu mi się to przypomniało, na dodatek biegałam z tel. komórkowym, który podobno ściąga pioruny. Tak się tym wszystkim zestresowałam że trzecią serię przebiegłam w tempie 2 razy szybszym niż poprzednie dwie i w sumie okazało się że przebiegłam 3 równe pętle. Jak dochodziłam do domu lunął deszcz. W domu postanowiłam sprawdzić ile ma jedna petla wokół 3 mostków (do tej pory biegałam jedną dłuższą pętlę 3,5km.) i okazało się że ma 1,5km. czyli w sumie w 29min. pokonałam trasę 4,5km!!! W nocy trochę bolały mnie mięśnie i pomyślałam że chyba przesadziłam ale dziś jest ok  :) a świadomość że coraz lepiej mi idzie jest extra :)
W czasie kiedy ja wyciskałam z siebie siódme poty, suki miały relaksik:

 
No ale one i tak mają sto razy lepszą kondycję niż ja, więc mogą się na razie relaksować:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz