niedziela, 24 lipca 2011

Wakacje


Ostatnio miałam tygodniową przerwę w bieganiu (dlatego nic nie pisałam), głównie z powodu problemów z kolanami (podobno przerwa w takiej sytuacji wskazana), a poza tym z powodu większej ilości pracy w zeszłym tygodniu oraz czynników atmosferycznych (na przemian to upały to burze z piorunami i ulewy). W tym czasie raz zrobiłam psiakom trening bikejoringu na trasie 5-6km, żeby rozładować trochę rozpierającą je energię :) Ale generalnie trochę teraz mamy luzu :) Natomiast w środę wyjeżdżamy na ponad tygodniowe wakacje nad Brdę na obrzeżach Borów Tucholskich i tam planuję regularne treningi (o ile nie będzie upałów), będziemy biegać po okolicznych lasach a jeśli zrobi się chłodno to bikejoring też potrenujemy :) Ech, już mam tak dosyć tej Warszawy że chcę jechać już :) Psiaki na pewno też już by chciały cały dzień hasać po ogrodzie (duuuużym) albo wylegiwać się na trawce. Rok temu nawet łodzią po Brdzie pływały. Na pewno będą zadowolone.
A potem jeszcze pojechać w góry... Tak mi się marzy :)

wtorek, 12 lipca 2011

Trening z Pajeczką

Ponieważ dziś wieczorem biegałam po dolince, a psiaki miały długi spacer po południu, wzięłam na trening tylko Pajkę, i chyba dobrze zrobiłam bo nawet ona po tym jak się wylatały z całym stadem psów 2,5 godziny wcześniej średnio się wyrywała do biegu, raczej ją musiałam zachęcać. Następnym razem przed treningiem muszę ją dłużej przetrzymać w domu :) 
Ponieważ po ostatnim ponad godzinnym bieganiu po lesie zaczęły mnie boleć kolana i wyczytałam że przyczyną najczęściej jest zbyt szybkie zwiększanie czasu i przebieganego dystansu u początkujących biegaczy, postanowiłam trochę skrócić czas biegu a za to dołożyć ćwiczenia wzmacniające mięśnie nóg, które podobno są bardzo pomocne w takich sytuacjach. Dzisiaj więc biegałam 35min. a potem 25min. robiłam ćwiczenia na mięśnie nóg i na siłę ogólną (polecone przez bardziej doświadczonych biegaczy). Te ćwiczenia na siłę ogólną dosyć ciężkie, ale podobno stosują je zawodowi sportowcy więc warto się pomęczyć :) Mam nadzieję że dzięki ćwiczeniom przejdzie mi ten ból kolan i będę mogła biegać bez żadnych problemów.
Na koniec fotka z serii wspomnienia z dzieciństwa (Pajki), znalazłam ostatnio przypadkiem:

Taka byłam kiedyś słodziolinka :) A żeby nie było że tylko Pajeczka była kiedyś mała:

A takie cholery wyrosły :)

niedziela, 10 lipca 2011

Przez leśne gęstwiny


Wczoraj wieczorem zapakowałam suki do samochodu i zrobiłyśmy sobie wyprawę do lasu. Ponieważ w dzień było gorąco wyruszyłyśmy dopiero po 19:00, w lesie już trochę chłodniej się robiło i chwilami dosyć mroczno :) No ale miałam dwa brytany do obrony więc się nie bałam, poza tym sporo ludzi na rowerach śmigało i biegaczy też trochę było. Zrobiłyśmy sobie dłuższe weekendowe bieganie żeby było po czym odpoczywać w tygodniu :) Przebiegłyśmy trasę ok. 10,5km w czasie 1,10h. Część trasy biegła szerokimi ścieżkami ale chwilami zagłębiałyśmy się też w mniej uczęszczane rejony. Węższe ścieżki są dużo ciekawsze i dla mnie i dla psów, które zawsze zwiększają tempo kiedy mają ograniczone pole widzenia i gęstwinę wokół siebie. Szkoda że nie mamy lasu pod domem i nie możemy sobie co drugi dzień takich wycieczek robić. 


Psiaki po tych 10km chyba się w końcu trochę zmęczyły :) Ale tylko trochę :) A za to jak kolacja smakowała po powrocie (i nie tylko psom). Dzisiaj za to był odpoczynek od biegania i buszowanie w deszczu po mokrych trawach i szuwarach (prawie cały dzień padało). A po spacerze kostki do gryzienia czyli to co psiaki lubią najbardziej...

czwartek, 7 lipca 2011

Ciągle biegamy...


Ostatnio zrobiłam sobie 2 treningi bez psów, pierwszy dlatego że chciałam poćwiczyć podbiegi, które podobno bardzo wzmacniają mięśnie a polegają na bardzo szybkim wbieganiu pod górę i zbieganiu wolniutkim truchcikiem i od nowa podbieg. Ponieważ psy raczej nie byłyby zadowolone z biegania w te i wewte bez celu (w ich mniemaniu) to zostawiłam je w domu. Drugie bieganie było bez psów bo wróciły takie zmęczone z działki że nie miały siły :) Więc żeby nie opuszczać treningu poszłam sama, pobiegałam 40 min. a potem dołożyłam sobie ćwiczenia siłowe: 60 przysiadów, 60 brzuszków i 20 pompek (potem miałam trochę zakwasów :)
A dziś w końcu wzięłam Pajeczkę na wieczorne bieganie po dolince, wyszłyśmy o zachodzie słońca a jak wracałyśmy to było już zupełnie ciemno. Przebiegłyśmy sobie spokojnym tempem trochę ponad 6km (na dolince Pajka nie nadaje takiego tępa jak w lesie), chociaż zaliczyłyśmy też 2 bardzo fajne 100-200m sprinty jak zobaczyła coś w trawie, raz był to kot, który przed nami zwiewał więc Pajka takie tempo rozwinęła że mało nóg nie pogubiłam. Za drugim razem też coś chyba zobaczyła i zachęcana przeze mnie długi kawałek bardzo ładnie pędziła. I muszę przyznać że jak pies naprawdę ciągnie to biegnie się dużo szybciej i łatwiej.
Najlepiej oczywiście biega nam się po lesie więc na weekend już szykujemy się na małą wyprawę lub dwie :)

sobota, 2 lipca 2011

Wiatr i deszcz czyli to co psiory lubią najbardziej


Dziś korzystając z tego, że było dosyć zimno postanowiłam zrobić wycieczkę biegową na skarpę ursynowską. Jest to całkiem fajna trasa gdzie spory kawałek biegnie się ścieżką w lesie. Pogoda idealna do biegania, ok. 15 stopni lub nawet mniej, spory wiatr i chwilami zacinający deszcz :) Ale biegnąc naprawdę się tego nie czuje i jest przyjemnie. Wycieczka zajęła nam ok. godziny ciągłego biegu, pokonałyśmy w sumie 8,5km. Psice najszybsze tempo narzuciły oczywiście w lesie i na stromych zbiegach gdzie było dosyć ślisko i chwilami dosyć ekstremalnie. 
Po dobiegnięciu do domu, kiedy odpięłam suki od linki, miały jeszcze siłę na szaleństwa między sobą. A ja się zastanawiałam czy się za bardzo nie zmęczą :)
Odpoczywam po bieganiu:



A wieczorkiem po zjedzeniu porządnego obiadku i zaliczeniu ostatniego spacerku, całkowity relaksik: