środa, 27 czerwca 2012

Wakacyjnie


Weekend spędziliśmy na działce, zrobiło się wakacyjnie, pogoda piękna i w końcu relaks :) W ciągu weekendu tylko raz zmobilizowałam się do wstania o (względnym) świcie i zabrania psów na poranne bieganie no ale w końcu relaks też jest ważny. Trening był mocno interwałowy bo psy narzuciły takie tempo że dopóki starczyło mi sił biegłam sprintem, potem musiałam odpoczywać i znowu sprint, lekko nie było :) Ale za to później cały weekend nic nie robienia (no prawie), czytania, zajadania się grillem, opalania, po prostu wakacje :) 
Psiaki też szczęśliwe, były w odwiedzinach u Ziomka i bardzo im się podobało:

Zabawom nie było końca:


Krótko mówiąc weekend bardzo udany :) Co prawda w poniedziałek trzeba było wracać do Warszawy ale niedługo pewnie zrobimy sobie jakieś dłuższe wakacje.
Dziś za to miałyśmy samotny trening w lesie ponieważ Kasia z Fliką wyjechała. Zrobiłyśmy spokojnym tempem trasę ok. 8km (w 50 min.). Na koniec spotkała nas miła niespodzianka, jak już wybiegłyśmy z lasu, na łące jakieś 50m od nas stała mała sarenka. W ogóle się nie bała i mogłam trochę sobie na nią popatrzeć zanim pobiegła do lasu:

 

czwartek, 21 czerwca 2012

Wieczorową porą


Ponieważ dziś wieczorem mieliśmy jechać na działkę (jedziemy jutro raniutko) piątkowy poranny trening został przełożony na środę wieczór. Cały dzień była bardzo fajna pogoda, pochmurno i wietrznie, nie było upału. Dojechałyśmy do lasu ok. 20:00 i całkiem fajnym tempem biegałyśmy równo godzinę. Zrobiłyśmy dłuższą wersję naszej trasy czyli 10km. Na koniec jeszcze starczyło sił (i psom i nam) na krótki sprint i przypomnienie komendy szybciej, bo przy bieganiu psy częściej słyszą woooolniej :) Generalnie biegło mi się niesamowicie dobrze, znów potwierdza się teoria że wieczorem mam więcej siły, rano chyba jeszcze trochę śpię :) Psiaki całą trasę biegły bardzo ładnie, wieczór w lesie dla nich też był chyba przyjemny. Po krótkim odpoczynku ruszyłyśmy w drogę powrotną:


A potem jeszcze był mały relaksik nad dolinką, psiaki powylegiwały się trochę nad jeziorkiem a my zregenerowałyśmy siły zimnym desperadosikiem, który już dawno tak mi nie smakował :)

wtorek, 19 czerwca 2012

Gorąco...


Mamy za sobą kolejne dwa wypady do lasu, piątkowy i wtorkowy. Pogoda szaleje, w piątek było zimno, wicher i mżawka, mimo to już o ósmej byłyśmy w lesie, i choć ciężko było wstać w taki szary poranek, to okazało się że bardzo przyjemnie się biega w taki dzień. Dziś za to o 6:00 rano było 20 stopni. Nawet się zastanawiałam czy jest sens biegać w taki upał, ale miałam nadzieję że w lesie będzie trochę chłodniej. Dotarłyśmy do lasu przed 7:00 i przed bieganiem poszłyśmy z psami nad jeziorko żeby się zmoczyły. Potem przebiegłyśmy spokojnym tempem ok. 7km. Psy o dziwo biegły jak zawsze, nie było po nich widać że jest tak ciepło, chociaż w lesie rzeczywiście było chłodniej. Jak skończyłyśmy bieganie to nawet fajny wiaterek zaczął powiewać i zrobiło się bardzo przyjemnie.

Po południu pracowałam do 19:30 i jak wracałam rowerem do domu to zrobiło się całkiem chłodno więc nawet nie wnosiłam roweru do domu tylko pobiegłam po psiory i zabrałam je na wieczorny spacerek. Bardzo się ożywiły po dniu spędzonym na spaniu i musiałam momentami mocno pedałować żeby za nimi nadążyć. Oczywiście biegały sobie luzem, Pajka przez jakiś czas galopowała sobie kanałkiem, nie było jej widać bo kanałek obrósł trawą do pasa ale słychać było bardzo dobrze. Po powrocie razem z psiajuchami rzuciłam się na kolację (oczywiście one swoją a ja swoją). One już śpią, a ja chyba zaraz pójdę w ich ślady. Tylko kotek właśnie się obudził i rozrabia :)

wtorek, 12 czerwca 2012

Mała fotorelacja

Jeszcze mała fotorelacja z zawodów, zdjęcia opublikowane na portalu Biegam po Łodzi.
Relaksik po biegu:


 Rozdanie nagród:


Dzisiaj ponieważ Kasia jest chora a Korba z Pajką cały dzień byczyły się na działce, wyszłam sobie wieczorkiem pobiegać sama po dolince.  Zrobiłam 2 pętle czyli 7km, chwilami całkiem szybkim tempem i teraz czuję przyjemne zmęczenie :)
Mam nadzieję że już niedługo pojedziemy do lasu, chyba się zaczynam uzależniać od tych naszych wspólnych wypraw :)

niedziela, 10 czerwca 2012

II miejce w Dog Orient :)


Wczoraj byłam z psiajuchami na zawodach Dog Orient w Budach Grabskich (pod Skierniewicami). Ponieważ musiałyśmy tam być przed 8:30, wyjechałyśmy z domu o 6:30 (pobudka o 5:00 żeby zdążyć spakować wszystkie potrzebne rzeczy i zjeść śniadanie).  Jechała z nami Kasia z Fliką więc było wesoło :) Jakoś dotarłyśmy na miejsce (nie bez przygód) i wszystko było super dopóki nie zobaczyłyśmy mapek trasy, którą miałyśmy przebyć. Trasa miała 10km ale ponieważ były to zawody na orientację miałyśmy zaznaczone punkty, które mamy zaliczyć a nie trasę. A mapka szczerze mówiąc była (przynajmniej dla nas) mało czytelna. No ale co zrobić, postanowiłyśmy spróbować się nie zgubić. Jak postanowiłyśmy tak... nie zrobiłyśmy. Zgubiłyśmy się zaraz po starcie szukając pierwszego punktu. Przedzierałyśmy się przez bagna i chaszcze (ścieżka, która wydawała nam się tą z mapki w pewnej chwili po prostu zniknęła). Kiedy w końcu po zrobieniu kilku nadprogramowych kilometrów znalazłyśmy się na właściwej drodze wszyscy nas mijali w odwrotnym kierunku zmierzając do następnego punktu. Całą przewagę, którą zdobyłyśmy na początku, straciłyśmy i zostałyśmy w tyle. No cóż, co zrobić, zaliczyłyśmy pierwszy punkt i pobiegłyśmy dalej. Po tym pechowym początku było już lepiej, powoli nadrobiłyśmy stracony czas biegnąc ile sił (psiaki miały w tym spory udział, ciągnęły nas z wielkim zapałem, chwilami myślałam że nogi pogubię) i kiedy dobiegłyśmy na metę okazało się że przed nami dotarła tylko jedna osoba :) Więc zajęłyśmy drugie i trzecie miejsce :) 
Trasa była super, przez lasy, kilka razy przecinała rzekę, psiaki kąpały się pięć razy w ciągu całej wycieczki. Biegłyśmy od punktu do punktu z małymi przerwami na zastanawianie się nad trasą i kąpiele psów. Zrobiłyśmy w sumie na pewno ponad 12km, dokładnie ciężko powiedzieć. Po dotarciu na metę wzięłyśmy prysznic, nakarmiłyśmy psiaki i zaległyśmy całą naszą bandą w cieniu pod drzewem na relaksik. To był najlepszy moment całego dnia :) 


W nagrodę za II miejsce psiory dostały karmę + różne gadżety (miskę, kostki itp.).  jak dotarłyśmy do domu to jeszcze dostały na kolację puszkę karmy, którą też dostały a ponieważ nigdy nie jedzą puszek był to dla nich niezły przysmak :) Wszyscy byli zadowoleni i zmęczeni dniem pełnym wrażeń, ja padłam spać przed 22:00.


środa, 6 czerwca 2012

Gdzie to lato?


Dziś kolejny poranek z pobudką o 6 rano, na dworze zimno, niby 10 stopni ale zimny wiatr powodował że w ogóle nie czuć że to już czerwiec. No ale do biegania temperatura idealna, dla psów mogłoby być nawet chłodniej. Psiaki rwały do przodu więc biegłyśmy dobrym tempem, uczę się powoli dopasowywać tempo do psów i nie hamować (między innymi od hamowania miałam w zeszłym roku duże problemy z kolanami i przez jakiś czas w ogóle nie mogłam biegać z psami), rozluźniam mięśnie i daję się "ponieść". Oczywiście w pewnym momencie wysiada mi kondycja więc jest jeszcze sporo do wypracowania. Dziś pod koniec biegu czułam zmęczenie, myślałam że to przez to że rano mam mniej siły ale potem okazało się że zrobiłyśmy naszą trasę o 10 min. szybciej niż zwykle (50 min. zamiast godziny), więc być może to dlatego. Ostatni odcinek już nawet nie miałam ochoty rozmawiać i biegłyśmy sobie w milczeniu.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Miła niespodzianka :)


Ponieważ w piątek od rana padało, piątkowe bieganie zostało przełożone na niedzielne późne popołudnie. O 19 byłyśmy w lesie (razem z Kasią i Fliką) i wyruszyłyśmy na trochę dłuższą trasę, którą zaplanowałyśmy wcześniej. Psiaki chyba bardzo zadowolone z wyprawy narzuciły nam z początku ostre tempo. Ale ja też po kilkudniowej przerwie miałam dużego powera i nie mogłam się już tego treningu doczekać. Po spędzeniu całego dnia przed komputerem na wykańczaniu pracy dyplomowej (mam już jej dosyć) ten wieczorny wypad był cudowny. Trasa przeleciała nam strasznie szybko, i okazało się że zaplanowane 10km przebiegłyśmy w godzinę :) Na sam koniec jeszcze sprawdziłam czy psiory pamiętają komendę szybciej, pamiętały i kawałek przebiegłyśmy sprintem. To jest niesamowite że odkąd biegamy razem przestałam zwracać uwagę na zmęczenie, i przez to prawie go nie odczuwam.
Jak wracałyśmy to Kasia powiedziała mi że właśnie kończy się konkurs fotograficzny na którym można wygrać start w imprezie Dog Orient na którą planowałyśmy się wybrać, więc już jakoś chyba po 22 wysłałam kilka zdjęć (temat aktywne spędzanie czasu z psem), konkurs zorganizowany przez Psiewedrowki.pl. I dziś dostałam informację że wygrałam start :) Strasznie miła niespodzianka, no i teraz to już nie ma możliwości żeby nie pojechać :)