sobota, 3 marca 2012

Koniec zimowego snu?


Tak, to był długi, zimowy sen kiedy nas tu nie było. Jak widać powyżej pod kaloryferkiem i kołderką z ogona spało się bardzo dobrze. Treningi? Jakie treningi? Jedyne treningi to było hasanie po zamarzniętych jeziorkach i polowanie na zbłąkane myszy. 


Tu na pewno coś się ukryło...




Wstyd się przyznać ale nasza aktywność ograniczyła się do długich spacerów i dlatego taka przerwa w pisaniu bo o czym tu było pisać jak się nie chciało wyjść biegać? Znów lenistwo wzięło górę nad dobrymi chęciami.
No dobra ale żeby nie było tak pesymistycznie to dziś wstałam rano, zapakowałam psiory do samochodu i pojechałyśmy do lasu. Oczywiście nie odbyło się to od tak sobie bo wczoraj musiałam przegrzebać szafę w poszukiwaniu moich rzeczy do biegania i wszystko sobie pięknie przygotowałam i spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, wodę dla psów itp. tylko zapomniałam o prawie jazdy i dowodzie rejestracyjnym :) No ale na szczęście policja nas nie złapała i dotarłyśmy na miejsce bez problemów. Psy jak zobaczyły gdzie dojechałyśmy to taki pisk radości podniosły... 
Ponieważ był to pierwszy trening po długiej przerwie to był dosyć spokojny, trwał ok. 40 min. z czego 30 min. biegu a i tak się trochę zmęczyłam. Ale w lesie było pięknie, szkoda że nie mogłam porobić zdjęć, mijałyśmy zamarznięte jeziorko i inne atrakcje. Było ok. 2 stopni i ziemia zamarznięta więc nie było błota za dużo, chociaż psy i tak wróciły utytłane :) Ale za to zadowolone. Oczywiście potem trzeba było odpocząć :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz