środa, 21 marca 2012

Dziki, bagna i lot przez kłodę


Wczorajszy dzień można zaliczyć do udanych: wielki siniec na nodze, błoto na twarzy i psy śmierdzące bagnem. No ale może od początku. Po otworzeniu rano jednego oka stwierdziłam że w taki piękny poranek nie można nie pojechać do lasu. Jak pomyślałam tak zrobiłam, zapakowałam psy i rower do samochodu (dochodzę już do mistrzostwa w zdejmowaniu i zakładaniu kół i wciskaniu roweru do bagażnika) i pojechałyśmy. Ponieważ jeżdżenie po udeptanych leśnych drogach jest nudne postanowiłam pozwiedzać trochę nieznanych dotąd ścieżynek. Psy tylko na to czekały, rzuciły się pędem przez gęstwiny w nadziei na wytropienie jakiegoś zwierza, a ja rozpaczliwie próbowałam nie spaść z roweru i dotrzymać im kroku w pedałowaniu. Pierwszą atrakcją były powalone drzewa, które przecinały naszą trasę mniej więcej co kilkaset metrów, niektóre były nieduże i udawało mi się po nich przejechać, częściej jednak musiałam zeskakiwać z roweru i go przenosić, po czym szybko na niego wskakiwać żeby psy nie zdążyły go z pode mnie wyciągnąć. Następnym urozmaiceniem było bagienko w które wpadłyśmy znienacka co się odbiło na mojej twarzy no ale mała maseczka błotna jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Prawdziwą przygodą było dopiero napotkanie na naszej drodze stada dzików. Z wrażenia aż się zatrzymałam. Na szczęście dziki stały z boku i tylko Pajka je zauważyła bo biegła po ich stronie bo bałam się że nie utrzymam ich obu jeśli będą chciały za nimi pogonić. Po chwili ruszyłyśmy sobie raźno dalej a ja dopiero dziś wyczytałam że dzik potrafi osiągnąć prędkość 60km/h więc jak się wścieknie to nawet na rowerze nie da rady przed nim uciec! 


Na koniec tej wspaniałej wyprawy zaliczyłam jeszcze krótki lot przez zwalone drzewo (wydawało mi się że dam radę po nim przejechać ale rower był innego zdania) i wylądowałam na ziemi po drugiej stronie. Nabiłam sobie siniaka na nodze ale nie mogłam za długo rozkoszować się leżeniem na ziemi bo psy postanowiły zlizać błotko z mojej twarzy.
Nasza beztroska wycieczka po lesie trwała niewiele ponad godzinę ale wrażeń starczy mi na długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz