niedziela, 10 czerwca 2012

II miejce w Dog Orient :)


Wczoraj byłam z psiajuchami na zawodach Dog Orient w Budach Grabskich (pod Skierniewicami). Ponieważ musiałyśmy tam być przed 8:30, wyjechałyśmy z domu o 6:30 (pobudka o 5:00 żeby zdążyć spakować wszystkie potrzebne rzeczy i zjeść śniadanie).  Jechała z nami Kasia z Fliką więc było wesoło :) Jakoś dotarłyśmy na miejsce (nie bez przygód) i wszystko było super dopóki nie zobaczyłyśmy mapek trasy, którą miałyśmy przebyć. Trasa miała 10km ale ponieważ były to zawody na orientację miałyśmy zaznaczone punkty, które mamy zaliczyć a nie trasę. A mapka szczerze mówiąc była (przynajmniej dla nas) mało czytelna. No ale co zrobić, postanowiłyśmy spróbować się nie zgubić. Jak postanowiłyśmy tak... nie zrobiłyśmy. Zgubiłyśmy się zaraz po starcie szukając pierwszego punktu. Przedzierałyśmy się przez bagna i chaszcze (ścieżka, która wydawała nam się tą z mapki w pewnej chwili po prostu zniknęła). Kiedy w końcu po zrobieniu kilku nadprogramowych kilometrów znalazłyśmy się na właściwej drodze wszyscy nas mijali w odwrotnym kierunku zmierzając do następnego punktu. Całą przewagę, którą zdobyłyśmy na początku, straciłyśmy i zostałyśmy w tyle. No cóż, co zrobić, zaliczyłyśmy pierwszy punkt i pobiegłyśmy dalej. Po tym pechowym początku było już lepiej, powoli nadrobiłyśmy stracony czas biegnąc ile sił (psiaki miały w tym spory udział, ciągnęły nas z wielkim zapałem, chwilami myślałam że nogi pogubię) i kiedy dobiegłyśmy na metę okazało się że przed nami dotarła tylko jedna osoba :) Więc zajęłyśmy drugie i trzecie miejsce :) 
Trasa była super, przez lasy, kilka razy przecinała rzekę, psiaki kąpały się pięć razy w ciągu całej wycieczki. Biegłyśmy od punktu do punktu z małymi przerwami na zastanawianie się nad trasą i kąpiele psów. Zrobiłyśmy w sumie na pewno ponad 12km, dokładnie ciężko powiedzieć. Po dotarciu na metę wzięłyśmy prysznic, nakarmiłyśmy psiaki i zaległyśmy całą naszą bandą w cieniu pod drzewem na relaksik. To był najlepszy moment całego dnia :) 


W nagrodę za II miejsce psiory dostały karmę + różne gadżety (miskę, kostki itp.).  jak dotarłyśmy do domu to jeszcze dostały na kolację puszkę karmy, którą też dostały a ponieważ nigdy nie jedzą puszek był to dla nich niezły przysmak :) Wszyscy byli zadowoleni i zmęczeni dniem pełnym wrażeń, ja padłam spać przed 22:00.


3 komentarze:

  1. pozytywna zajawka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Było super! Pamiętaj tylko, że czeka nas jeszcze sprzątanie samochodu;)) Ja dziś przespałam prawie cały dzień (Fliczka zrobiła nam jeszcze pobudkę o 2.30 w nocy - najwyraźniej kość, którą przecież wchłonęła w całości, jej nie posłużyła).

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przypominaj mi o tym burdelu w samochodzie :P

    OdpowiedzUsuń