środa, 9 maja 2012

Bieszczadzki Rajd Dogtrekingowy


Mimo że już upłynęło trochę czasu odkąd wróciliśmy z Bieszczad, nie mogłam się jakoś zebrać do opisania wrażeń (które były niesamowite). No ale lepiej późno niż wcale :)
Rajd miał miejsce 29 kwietnia, do przebycia była trasa o długości 25km z kilkoma szczytami po drodze. Szczerze mówiąc nie byliśmy pewni czy damy radę tej trasie (była to wersja hard) no ale raz się żyje :) 
Oczywiście nie obyło się bez przygód, kiedy już szykowaliśmy się do wyruszenia na start przez moją nieuwagę (żeby nie napisać głupotę) psiory dały nogę do lasu. Okazało się że ośrodek w którym byliśmy był ogrodzony tylko z jednej strony i suki zorientowały się szybciej niż ja :( Najadłam się strachu, godzinę spędziłam na przeczesywaniu okolicy (Janek i Ewa szukali z drugiej strony), kiedy już zastanawiałam się czy jest sens wspinać się po tej akurat ścieżce (psy przecież mogły być wszędzie) suki nagle wyłoniły się z lasu. Wszystko dobrze się skończyło a ja mam nauczkę na przyszłość.
Na start dotarliśmy z godzinnym opóźnieniem, na szczęście organizatorzy poczekali na nas, wyposażyli w mapki i pokierowali na szlak. Początek był ciężki. Potem okazało się że pierwsze podejście było najbardziej strome ale na początku nikt tego nie wiedział i część wycieczki miała chwile zwątpienia i coś nawet szemrała o trasie light. Ja od chwili odnalezienia psów byłam w euforii więc zwątpienie mnie nie dopadło :) A dalej szło się już dużo lepiej, widoki cudowne, orzeźwiający wiatr i nawet ku wielkiej radości psów śnieg, w którym się kładły, tarzały, kopały dziury.


Po przejściu kilkunastu kilometrów nawet psiaki zaczęły odczuwać zmęczenie:





Mimo to cała nasza 5 osobowa (wliczając psy) ekipa bohatersko dotarła do celu. A następnego dnia był już tylko zasłużony relaks:


Bieszczady są przepiękne:



5 komentarzy:

  1. Dzień dobry koleżankom z osiedla:) Piękny blog, piękne zdjęcia - właśnie przeczytałam i obejrzałam wszystko. A tak poza tym to postanowiłam dziś mieć w nosie wszystkie bóle, kontuzje i inne takie (stwierdziłam, że jak będę czekać aż przejdzie, to nigdy nie wrócę do biegania) no i zrobiłam dziś z psiną pętelkę nad Dolinką:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, nie wierzę że Flika też ma swojego bloga :) Jak nas znalazłaś? To kiedy na wspólne bieganie się umawiamy? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazła Was koleżanka z bloga Pies w Warszawie - szukała czegoś o canicrossie:))
    Umówimy się koniecznie, ale pewnie za jakieś 3-4 tygodnie, bo na razie muszę moje stare kości stopniowo przyzwyczajać do wysiłku. Wczoraj przebiegłyśmy tylko 2 km, ale było super. Psina tylko na początku nie wiedziała o co chodzi w tej dziwnej zabawie i czemu pani biegnie, więc skakała i zabiegała mi drogę - ale potem dreptała już w miarę ładnie przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy JA w końcu wybiorę się na taki spacer piękny... ahhh chyba mogę tylko pomarzyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba zbierać kaskę, brać urlop i jechać w góry :)

    OdpowiedzUsuń