wtorek, 17 lipca 2012

Aktywny weekend

 
Trochę nam się pogoda poprawiła, więc w weekend zamiast siedzieć w domu (niestety działka okupowana więc zostaliśmy w Warszawie) w sobotę zrobiliśmy sobie wycieczkę rowerową, przejechaliśmy 32km, niby nie tak dużo ale w nogach czułam :) Psiaki oczywiście zostały w domu, wraz z kotem pilnowały domostwa :) 
W niedzielę za to pojechałyśmy z Kasią (również bez psów) na zorganizowany trening Women's Run do lasu kabackiego. Chciałyśmy zobaczyć jak wygląda profesjonalny trening z trenerem i sprawdzić naszą kondycję. Było bardzo sympatycznie, przebiegłyśmy dystans krótszy niż zazwyczaj ale momentami trening był bardzo intensywny (skipy) a po sesji rozciągania do dziś mam zakwasy :) Miłe urozmaicenie w naszym wspólnym bieganiu. Psiajuchy wybyczyły się przez cały weekend (nie licząc wariactw na spacerach) i odbiły sobie dopiero dziś rano. Po pobudce (cięęęężkiej) o 6 rano, po 7 byłyśmy całą naszą ekipą w lesie. Pogoda idealna, 14 stopni, rześki poranek. Ale, jak by to delikatnie określić, to nie był mój dzień. Nogi ledwo mi się wlokły, zakwasy po niedzieli dokuczały, i do tego mały bo mały ale jednak kac po wczorajszej wizycie u koleżanki. No i okazuje się że czipsy zamiast obiadu to też nie jest najlepszy sposób na trzymanie formy. No cóż żeby się już dłużej nie rozpisywać nad moim marnym stanem dodam tylko że przebiegłyśmy krótszą trasę, ok. 8km (z mojej winy) i że jakoś dobiegłam. I to był sukces dzisiejszego dnia :)



2 komentarze:

  1. i tak Cię podziwiam za takie bieganie .. zwłaszcza o 6 rano :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Amstaff i Husky ciekawe co by z tego wyszło :D

    OdpowiedzUsuń